KRZYSZTOF WODICZKO – INSTRUMENT OSOBISTY, 1969 (1-3/3)

„Instrument osobisty” był prezentowany po raz pierwszy w 1969 roku w Galerii Współczesnej w ramach „Wystawy młodych”.

Główna konstrukcja została zbudowana w laboratorium prototypów w Polskich Zakładach Optycznych, natomiast elementy elektroniczne, takie jak komponenty elektroakustyczne i filtry znajdujące się w dwóch powłokach dźwiękoszczelnych i filtry tranzystorowe zostały zaprojektowane i zmontowane przez Wojciecha Makowskiego w Studiu Eksperymentalnym Polskiego Radia kierowanym przez Józefa Patkowskiego.

W czasie, kiedy powstawał „Instrument osobisty”, Wodiczko pracował jako konsultant Studia Eksperymentalnego.

Mikrofon zamocowany na czole odbiera dźwięki z otoczenia i przekazuje je do elektroakustycznych filtrów znajdujących się w dwóch powłokach dźwiękoszczelnych słuchawek. Filtry są sterowane przez dwie fotokomórki przymocowane do każdej dłoni. Poruszanie rękoma reguluje ilość światła padającego na fotoelementy i tym samym reguluje natężenie filtrowania. Kiedy obie dłonie są zaciśnięte w pięści (i fotoelementy są ciemne), urządzenie filtrujące osiąga szczytowe działanie i żadne dźwięki nie są słyszalne. Zwrócenie rąk bezpośrednio w kierunku światła wyłącza filtry i wszystkie dźwięki z otoczenia są słyszalne). Fotoelementy prawej dłoni sterują filtrem wysokich tonów. Machanie rękoma wywołuje efekt dźwiękowy glissando.

Instrument umożliwia przekształcanie dźwięków otoczenia.
Instrument funkcjonuje dzięki ruchom dłoni.
Instrument reaguje na światło słońca.
Instrument jest przenośny.
Instrument jest używany w dowolnym miejscu.
Instrument jest przeznaczony wyłącznie do użytku autora.
Instrument umożliwia autorowi osiągnięcie wirtuozerii.

KW

[Krzysztof Wodiczko. Na rzecz domeny publicznej. Łódź 2015]

„Instrument”, nad którym pracowałem pod koniec lat 60. był intuicyjną odpowiedzią na ówczesną rzeczywistość. Pamiętając tamte lata, można uznać, że całe społeczeństwo polskie powinno być wyposażone w tego rodzaju urządzenie. Wtedy każdy słuchał albo podsłuchiwał i musiał zinterpretować to, co usłyszał. To, co zostało powiedziane – bo wtedy nic nie było mówione, a wszystko było powiedziane, tak jak w rozróżnieniu Emmanuela Lévinasa na mówienie (le dire) i powiedziane (le dit). I skoro wszystko było powiedziane, trzeba było zinterpretować i jednocześnie zastanowić się nad tym, co nie zostało powiedziane, i co się za tym kryje. To był czas czytania między wierszami i domysłów „co w trawie piszczy”. Jest taka sugestia na jednym ze zdjęć dokumentujących moje posługiwanie się instrumentem osobistym, kiedy przykładam dłoń z fotoreceptorem do trawy…

(…) „Instrument osobisty” był urządzeniem użytkowym, miał wyraźnie określoną funkcję, służył do przebicia się w twórczy sposób w przestrzeń dźwiękową. Natomiast ten pierwszy „Pojazd”, mimo że się poruszał był bardziej metaforą ówczesnej sytuacji niż urządzeniem. Zwłaszcza metaforą sytuacji intelektualistów, którym wydawało się, że są wolni, bo mogli sobie chodzić i myśleć. W sposób ironiczny i autoironiczny (jako „użytkownik” tego pojazdu) chciałem odnieść się do miejsca intelektualistów w systemie, w którym wszystko było z góry zaplanowane i miało zmierzać w kierunku postępu, więc ten „Pojazd” poruszał się tylko do przodu, zawsze tylko w jednym kierunku – tego absurdalnego postępu."

[Skandalizujący funkcjonalizm. Z Krzysztofem Wodiczko rozmawia Bożena Czubak. [w:] Krzysztof Wodiczko.Na rzecz domeny publicznej. Łódź 2015]