Performans

Opis pochodzi ze strony Filmoteki Muzeum

W latach 90. XX wieku i w pierwszej dekadzie XXI Zarzycka zaniechała realizacji filmowych, poświęcając się działalności performerskiej, dokumentowanej na wideo przez zapraszające ją instytucje, ale najczęściej przez przyjaciół, przede wszystkim Józefa Robakowskiego, w którego archiwum znajduje się spora część zapisów jej wystąpień. W 2008 roku nastąpiło coś w rodzaju powrotu. Najpierw powstał nakręcony w Kazimierzu film Videoperformance. Następnie w roku 2011 na wystawę indywidualną w Galerii BWA w Zielonej Górze artystka zrealizowała cykl krótkich prac wideo, w których odwołuje się do myśli o nadprodukcji sztuki, jej powtarzalności. W jednym z filmów opowiada o swoich rozterkach:

„Zrobić coś nowego, odrzucić to, co było. Myślę, że to nie jest tylko moim marzeniem. Jest to marzeniem każdego artysty. Wyrzucić to, co było, zapomnieć o tym, kim się było. No, ale z drugiej strony chciałoby się mieć te korzenie, ten rodowód, to oparcie, pozycję, no i dorobek, przede wszystkim dorobek. Moim marzeniem kiedyś, tak być może zaindukowałam się od pewnego niemłodego już artysty, było zostać takim nikim”.

Artystka mówi o tych pracach „te różne śmieszne filmiki”, pozornie deprecjonując ich wartość i zawartość, choć są to być może jedne z cenniejszych prac w sztuce wideo związane z autorefleksją i szukaniem sensu działalności artystycznej. Pojawia się w nich w sposób dobitny kwestia „braku dorobku”. A przecież dorobek istnieje, są nim właśnie owe filmiki. Bardzo to przewrotne. Być może właśnie specyficzne informe prac filmowych Zarzyckiej jest sposobem na to, by one były i jednocześnie by ich nie było, by zasugerować ich niedokończenie, zneutralizować materializację idei.

Opis za: Agnieszka Rayzacher, Jedno mam na celuloidzie, a drugie częściowo, w: Ewa Zarzycka. Lata świetności, red. Agnieszka Rayzacher, Dorota Jarecka, Warszawa 2016.