Billy Bao albo koncert Formy Otwartej

Czy koncert może być narzędziem krytyki? Jakiego rodzaju relacje społeczne są w jego trakcie praktykowane? Jak mógłby wyglądać koncert Formy Otwartej?

Choć doświadczenie koncertu wraz z jego organizacją przestrzenną (podział na scenę i publiczność) oraz zmysłową (bierny widz słuchający w milczeniu tego, co do zaproponowania ma kompozytor/-ka lub wykonawca/-czyni) wydaje nam się być czymś naturalnym, to wcale tak być nie musi. Jak twierdzi Martin Troendle, taka (a nie inna) forma koncertów, jaka jest dziś praktykowana ma swoje specyficzne funkcje i ukonstytuowała się jako hegemoniczna w określonym historycznie czasie. Jej początek datować można na przełom XVIII i XIX wieku, kiedy to wypiera ona mniej formalne sposoby doświadczania muzyki (np. przemieszczający się wykonawcy, publiczność zebrana w okręgu, bądź siedząca przy stole oraz swobodnie rozmawiająca) i wraz z rozwojem sal koncertowych prowadzi do uprzywilejowania figury indywidualnego odbiorcy oraz ograniczenia możliwych interakcji między słuchaczami. Zdaniem Troendle taka organizacja koncertu służyć ma dostarczaniu klasom wyższym doznań czysto estetycznych, czy jak powiedziałby Pierre Bourdieu zaspokojeniu ich zmysłu dystynkcji. W porządku neoliberalnym podział na scenę i widownię oraz atomizacja publiczności sprzyjać będzie dodatkowo przemysłowi muzycznemu i organizacji koncertów masowych (np. na stadionach sportowych), kreujących celbrycki status wykonawców oraz traktujących słuchaczy wyłącznie jako konsumentów.

Jak każda wielka teoria również teoria koncertu stanowi pewną generalizację i historia muzyki, także tej najnowszej, zna wiele przykładów wykonań usiłujących przekroczyć podziały przestrzenne oraz zmysłowe. Rzadko kiedy kwestionują one jednak same reguły stojące u podstaw organizacji nowoczesnych koncertów, a raczej dostarczają dodatkowych wrażeń estetycznych bądź wizualnych. W tym kontekście koncert zespołu Billy Bao, który odbył się w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie 26 maja 2018 roku wydaje mi się szczególny. Stanowił on bowiem nie tylko próbę renegocjacji relacji społecznych określających tradycyjny koncert, ale również radykalną krytykę społeczeństwa jednostek jako takiego. Z braku lepszych terminów nazywam go koncertem Formy Otwartej (o czym więcej później).

Był to pierwszy polski koncert założonej w 2004 roku w Bilbao grupy, której fikcyjnym liderem jest pochodzący z Lagos w Nigerii wokalista Billy Bao (od którego pochodzi nazwa zespołu). Oprócz stałych członków zespołu - Mattin (wokal, klawesy), Alberto L. Martin (perkusja), Iñigo Eguillor (perkusja), w Warszawie koncert współtworzyli pochodzący z Kenii i studiujący w Polsce John Nthakyo (Dj) oraz publiczność. Obserwujemy tu więc rekonfigurację relacji wykonawca/publiczność na dwóch poziomach. Po pierwsze, muzycy zapraszają Dj’a, który ma grać afterparty (a więc przez znaczną część wieczoru być również widzem) do dołączenia do zespołu i grania razem, co John Ntkhayo w pewnym momencie czyni i po przedstawieniu się publiczności staje się pełnoprawnym członkiem grupy. Po wtóre, koncert rozpoczyna zaproszenie przez Mattina zgromadzonej tego wieczora publiczności do opowiadania o zmianach zachodzących w ich mieście. Gest ten jest nie tylko aktem ciekawości (chęć dowiedzenia się czegoś o społeczno-politycznych realiach miejsca, w którym przyszło im grać), ale również nadaniem publiczności sprawczości, bowiem jej wypowiedzi, jak podkreślał Mattin, stały się partyturą dla zespołu (są przez niego interpretowane), kształtując w ten sposób repertuar koncertu. W tym celu na środku sali postawiony został mikrofon na statywie (drugi miał Mattin), a wrażenie konwersacji potęgowało oświetlenie, które zapalało się, gdy ktoś z publiczności podchodził do mikrofonu i gasło, kiedy zespół odpowiadał za pomocą swojego instrumentarium. Jak można było przewidzieć, reakcje publiczności na zaproszenie do dzielenia się swoimi opiniami były różnorodne (od opowiadania żartów po deklaracje polityczne), co pozytywnie wpłynęło na zróżnicowanie repertuaru, zasypując podział między wykonawcą („autorem”) a odbiorcą („konsumentem”). Niezwykle ważny do odnotowania w tym miejscu jest też wkład, jaki w repertuar koncertu miał John Nthakyo prezentując współczesna muzykę taneczną z Afryki i ingerując w punk-rockowe brzmienie Billy Bao. Ktoś określił to nawet mianem tanecznej plądrofonii i niezależnie od tego, czy miał rację, jedno jest pewne - podział na gatunki oraz to, co muzycznie „wysokie” oraz „niskie” nie ma sensu.

Rekonfiguracji uległa także aranżacja przestrzenna koncertu. Zamiast tradycyjnego podziału na scenę i widownię, perkusiści rozrzuceni zostali w rogach sali, Dj ustawiony został na przeciwko baru, a wokalista swobodnie poruszał się po całej przestrzeni. W takim ustawieniu centrum ciężkości znalazło się w umieszczonym na środku sali mikrofonie dla publiczności (na który skierowany został reflektor). W dalszej części koncertu przestrzeń ta przekształciła się w parkiet taneczny, a coraz pewniej w roli członka zespołu czuł się John.

Wydarzenie, jakim był warszawski koncert Billy Bao wzbudziło kontrowersje nie tylko wśród publiczności, która miała skrajne opinie na jego temat („głupi”, „pretensjonalny” lub „super”), ale również wprowadziła w zakłopotanie jego (doświadczonego już trochę) organizatora. Co się wydarzyło i jak to nazwać? Takie pytania chodziły mi po głowie, gdy koncert się skończył (a trwał prawie 3 godziny). Inspirując się teorią Oskara Hansena, nazwałem to więc koncertem Formy Otwartej. Na czym polegać miałby koncert Formy Otwartej? Jest to konwersacja za pomocą środków audialnych, w której dostęp do instrumentów oraz nagłośnienia jest powszechny, a jej przebieg regulują takie wartości, jak bezklasowość, egalitaryzm, decentralizacja oraz brak dogmatów i hierarchii.

Tekst powstał na podstawie rozmów z publicznością, członkami zespołu oraz teoretykiem koncertów Martinem Troendle.

Paweł Nowożycki
Anti-Copyright

Billy Bao:
Mattin (wokal, klawesy)
Alberto L. Martin (perkusja)
Iñigo Eguillor (perkusja)
John Nthakyo (Dj)
Publiczność