WARSZAWA W BUDOWIE 8
„Wreszcie we własnym domu”. Dom polski w transformacji
„Jesteśmy wreszcie we własnym domu. Nie stój, nie czekaj. Co robić? Pomóż!” – deklarowali z ekranów telewizorów znani aktorzy na początku rządów Tadeusza Mazowieckiego.
To był czas wprowadzania w życie planu Balcerowicza. W przywołanej deklaracji chodziło o pokazanie zniesienia podziału na władzę (ich) i społeczeństwo (nas) – teraz razem zamierzano budować kapitalistyczny dostatek.
Dom oznaczał tu oczywiście Polskę. Jednak transformacja przyniosła dosłowną realizację tego hasła: rzeczywiście wielu z nas przeprowadziło się do własnych domów. Po latach życia w blokach lub w Gierkowskich jednakowych „kostkach” dostaliśmy szansę zrealizowania marzeń o indywidualnym zamieszkaniu, najczęściej na przedmieściach.
Wreszcie. Byliśmy niecierpliwi. Lata oczekiwania na mieszkanie, gnieżdżenie się w przyciasnych M i niedoróbki produkowanej w fabrykach wielkiej płyty – mieliśmy dość. Także siebie nawzajem, stłoczenia, społecznej mieszanki, uciążliwej akustycznie obecności innych.
We własnym... Kupiliśmy działki, ogrodziliśmy betonowymi płotami, obok zamieszkali podobni do nas. Wzięliśmy kredyt na dom, w takiej, lub – co nie bez znaczenia – innej walucie. Umeblowaliśmy nasze wnętrza zgodnie z aspiracjami, statusem i kulturowymi normami. Usiedliśmy na kanapie.
W tym czasie zgubiliśmy początek hasła: „Jesteśmy”. Zamieniliśmy je na „jestem”, a może nawet na „mam”.
Czy jednak mamy dom? Czy dom kupiony na kredyt jest własnym domem? Dlaczego jego posiadanie często wiąże się z podłączeniem do globalnego systemu finansowego? I z niepewnością, strachem? Czemu własność stała się tak ważnym wyznacznikiem statusu, a wzięcie kredytu miernikiem obywatelskiej dojrzałości? Jakie mechanizmy zadziałały w konstruowaniu klasy średniej: z jakich materiałów została zbudowana, z jakich praktyk i snów powstały jej wnętrza?