Born in Berlin, Joanna Rajkowska

Miejsce: Akademia Sztuk Pięknych (Black Box), Pariser Platz

Postanowiłam urodzić moją córkę Różę w szpitalu Charité w Berlinie. Miasto to było pierwszym miejscem jej kontaktu ze światem. Przez całe życie na pytanie „Gdzie się urodziłaś?” będzie odpowiadać „W Berlinie”. Myślę, że wybór miejsca urodzenia w sposób istotny wpływa na los każdej istoty i na jej stosunek do owego miejsca. Wraca się tam jak zwierzę, myśli się o nim inaczej. Róży Berlin będzie się kojarzył z życiodajnym początkiem, choć pewnie nie będzie tego pamiętać. Pierwszy haust powietrza, pierwsze wydane przez nią dźwięki, pierwsza walka z infekcją będą związane z tym miastem i nic tego nie zmieni.

 

Berlin jest specyficznym stanem umysłu. To miasto, które nie może udźwignąć swojej historii, które za wszelką cenę chce żyć chwilą teraźniejszą, rozkoszować się sobą, nieporównywalnym z niczym berlińskim „powietrzem” i stylem. Berlin nie chce być nagi, nie chce pokazywać ran, nie chce, po latach wojny, powojennej traumy i podziału, eksponować swojej bolesnej strony.

Chce być ważną, kulturalną stolicą, elegancką, zimną i nowoczesną. Wykorzystuje do tego celu architekturę, sztukę i wyszukany design: zarasta świetnymi budynkami, wystawia doskonałych artystów i pokazuje bardzo ciekawe projektowanie. Jednocześnie tworzy się w nim pożądana scena alternatywna – ale to jedynie kontrapunkt dla jego gładkiej powierzchni. Gdyby było to jedyne oblicze Berlina, nie byłoby tam miejsca dla Róży. Wszystkimi zmysłami czuję jednak, że Berlin nie jest w stanie poradzić sobie z samym sobą. Jest jak człowiek w średnim wieku, przystojny, dobrze ubrany, ale bardzo zmęczony przewlekłą chorobą, która miała wiele lat temu swoje stadium krytyczne. Zmęczony nie tylko tym, co przeżył, ale też próbami opowiedzenia o tym, brakiem języka, powikłaniami oraz ilością leków przeciwbólowych, które musi codziennie przyjmować. Po chorobie zostały guzy i zmarszczki. Niektóre miejsca w jego ciele są zupełnie martwe.

I tu się zaczyna moja mocna, jednoznaczna, twarda relacja z tym miastem.

Chcę widzieć te martwe miejsca, chcę ich dotknąć. Chcę, żeby pojawiła się tam Róża. Róża jest moją odpowiedzią na Berlin. I prezentem.

 

Joanna Rajkowska jest artystką i członkinią Krytyki Politycznej. Mieszka i pracuje w Warszawie, Londynie, a obecnie w Berlinie.